08.03.2022
Kampania włoska na plus
Początek sezonu uważam za dobry. Z Włoch wróciłam z dwoma miejscami w pierwszej dziesiątce. Sprawdzian formy „w boju” wypadł pozytywnie, wiem co poprawić i co do tej pory fajnie wyszło w treningach.
Do Werony pojechaliśmy w sobotę. Szybka i kręta trasa wymagała przede wszystkim jej zapamiętania, żeby wiedzieć kiedy zmienić przełożenie. Ja na szczęście ścigałam się tam po raz trzeci, więc musiałam sobie tylko „odświeżyć” rundę.
Niedługo po starcie znalazłam się na ósmej pozycji. Na początku drugiej rundy wyprzedziłam moją team’ową koleżankę Virág Buzsáki i tak też dojechałam do mety. Równa jazda pozwoliła mi na przywiezienie siódmego miejsca, najlepszego w historii moich startów w Weronie. Za mną na mecie pojawiła się Virág, a z kolei za nią dojechała Tina. Cały team zmieścił się w pierwszej dziesiątce, więc wszyscy byli zadowoleni.
Kolejnego dnia przejechaliśmy nad jezioro Garda. Tam, w miejscowości San Zeno di Montagna, miał się odbyć kolejny wyścig. Rzadko – o ile w ogóle – spędzam tydzień w miejscu wyścigu, jeśli mam tam tylko jeden start. Tym razem powrót do domu po ściganiu w Weronie i kolejna podróż do San Zeno logistycznie nie miałyby sensu. Chciałam więc jak najlepiej wykorzystać czas nad Gardą i zrobiłam cztery treningi na trasie. Wzorowo opanowałam ją technicznie, co przy wszechobecnych skałach było kluczowe. W sobotę zdobyliśmy też szczyt Monte Baldo. Ponad półtorej godziny podjazdu nie sprawiło mi problemu, ale późniejszy zjazd przy temperaturze poniżej zera (na szczycie) był zdecydowanie orzeźwiający.
W niedzielę temperatura na starcie ledwo sięgała pięciu stopni. Wystartowałam „na długo” i była to dobra decyzja, bo nawet na stromych podjazdach nie było mi za ciepło. Po pierwszym długim podjeździe wyścigu znalazłam się na pozycji, na której dojechałam też do mety. Podczas całego wyścigu byłam w pełni skoncentrowana i uniknęłam błędów własnych – wszystkie elementy techniczne pokonałam czysto i to na każdej rundzie. Dało mi to sporo satysfakcji. Podobnie miejsce na mecie – dziesiąte – zaakceptowałam jako dobre jak na początek marca. Tina była ósma, a Virág szesnasta, więc jako team znowu mogliśmy zaliczyć ten wyścig do udanych.
Kolejny w planie jest pierwszy wyścig w Szwajcarii, na którego starcie stanę razem z Tiną i Jeremiasem.
powrót